„Cokolwiek robię, zawsze jest to ten sam Pat Metheny – mówi artysta w wywiadzie dla Jazz Forum – Oczywiście jednemu słuchaczowi podoba się to, innemu coś zupełnie innemu, ale to wszystko cały czas jest moją muzyką, w której wyraża się moja osoba. Grając od 30 lat zdobywałem różne doświadczenia, zmieniałem się, podlegałem wpływom, dokonywałem wyborów – zmieniała się zatem moja muzyka. A moją muzyką jest jazz, chociaż tak naprawdę nie trzymam się ani nie upieram przy nazwach czy określeniach. Jednak gdy przypomnę sobie swoje początki w latach 70. i spojrzę na siebie teraz, zauważam, co zmieniło się w moim podejściu do jazzu. Zawsze byłem muzykiem improwizującym i poprzez improwizację wyrażającym się w muzyce. Kiedyś byłem nawet bardziej  skoncentrowany i ukierunkowany na jazz, a teraz chętniej otwieram się na muzykę etniczną, klasyczną, rock’n’roll czy pop. Staram się słuchać dużo różnorodnej muzyki. Na pewno w pewien sposób wpływa to na mnie i moją muzykę, ale zawsze jest to jazz, a ja jestem muzykiem jazzowym. Teraz wydaję się sobie nawet bardziej jazzowy niż kiedyś, chociaż czasami mówią o mnie, że jestem „rockowy” czy „pop-rockowy”.

Dla wielu entuzjastów jazzu i rocka, Pat Metheny jest jednym z najbardziej utalentowanych muzyków dzisiejszych czasów. Jest także  jednym z najbardziej płodnych w pomysły oraz ich karkołomnie realizacje. „To dla mnie niecodzienny album – mówi o nowym albumie „Dream Box Pat Metheny – to zbiór solowych utworów nagranych w ciągu kilku lat, które odkryłem słuchając ich w trakcie trasy koncertowej. Podczas koncertowania, który stanowił większość mojego czasu w 2022 roku, natknąłem się na zapomniany folder na swoim dysku. Często nagrywam szybkie wersje rzeczy; nową melodię, nową (lub starą) gitarę, standardowy utwór lub po prostu chcę czegoś spróbować”. Amerykański gitarzysta jazzowy, kompozytor i improwizator Pat Metheny, autor ponad pięćdziesięciu albumów, które zdobyły 20 nagród Grammy (w dwunastu różnych kategoriach) tak wyjaśnia genezę nagrania solowego projektu: „Miniony rok był dla mnie szczególnie pracowity pod względem koncertowym, miałem około 160 występów na całym świecie. W trakcie tych wszystkich podróży, wielokrotnie wracałem do tego odkrytego folderu, prawdziwie zaskoczony tym, co tam znajdowałem. Podczas tych odsłuchań stopniowo przejrzałem wszystko, aby wybrać te nagrania, które stanowią spójną całość. Zdałem sobie sprawę, że niezamierzenie dotarłem do celu, którego nie planowałem, i jestem podekscytowany, że mogę podzielić się tym, co tam się ukrywało.Te dziewięć utworów było moimi ulubionymi i stanowiły dla mnie coś wyjątkowego. Nigdy nie grałem żadnego z nich więcej niż raz. Są to naprawdę rzadkie momenty, kiedy prawie nie pamiętam nagrywania większości z nich. One po prostu tak jakby się pojawiły. Skupiam się tutaj na gitarze elektrycznej, a bardziej konkretnie – na cichej gitarze elektrycznej. Jest to obszar moich szczególnych zainteresowań. Zawsze starałem się uzyskać na gitarze elektrycznej dźwięk, który pozwoliłby mi zbliżyć się do dynamicznej frazy, podobnej do tej, która naturalnie występuje na akustycznym instrumencie. W rzeczywistości, używanie instrumentu elektrycznego w ten sposób jest o wiele trudniejsze niż to, co dzieje się naturalnie z instrumentem akustycznym”.

Tytuł albumu został zaczerpnięty ze slangu muzyków, którzy gitarę elektryczną o pustym korpusie  nazywają „box„. Na nagraniu znajdują się instrumenty tego typu, w tym prototyp nowej gitary Ibanez. „Istnieje wiele możliwości sklasyfikowania tego, co robię – wyjaśnia Pat Metheny –  Sposób, w jaki prezentuję się publiczności, stanowi dla mnie rodzaj wyzwania, powiem więcej: to moja osobista wizja. Naturalnie, każdy słuchacz wybierze dla siebie inną część mojej działalności. Jednak ja postrzegam ją jako nierozerwalną całość, jako symptom większej idei. Mój muzyczny styl życia jest organicznie polistylistyczny. Gdy przyglądam się z boku innym wybitnym, współczesnym muzykom – dochodzę do wniosku, iż pod tym względem są do mnie bardzo podobni. Wynton Marsalis, John Zorn czy Bill Frisell – każdy z nich działa jako improwizator o kilku obliczach. Tworzymy na bardzo różnych obszarach, lecz czynimy to efektywnie, a naszym głównym zadaniem jest improwizować. Wszystkie projekty, które wymieniłeś, są reprezentatywne dla mnie jako muzyka, jak i dla pewnych, niekiedy dosyć hermetycznych, generacji muzycznych… Właściwie, gdybym miał określić swoją pozycję jednym słowem, nazwałbym się muzykiem jazzowym. Wszystkie przejawy mojej działalności prowadzą do zamanifestowania w dźwięku ideałów, w które wierzę, czyli standardów. To właśnie one są sednem improwizacji. Tak, gdyby podjąć próbę zdefiniowania tego, co robię, należałoby określić mnie mianem improwizatora” .

Cokolwiek robię, zawsze jest to ten sam Pat Metheny – mówi artysta w wywiadzie dla Jazz Forum. Oczywiście jednemu słuchaczowi podoba się to, innemu coś zupełnie innemu, ale to wszystko cały czas jest moją muzyką, w której wyraża się moja osoba. Grając od 30 lat zdobywałem różne doświadczenia, zmieniałem się, podlegałem wpływom, dokonywałem wyborów – zmieniała się zatem moja muzyka. A moją muzyką jest jazz, chociaż tak naprawdę nie trzymam się ani nie upieram przy nazwach czy określeniach. Jednak gdy przypomnę sobie swoje początki w latach 70. i spojrzę na siebie teraz, zauważam, co zmieniło się w moim podejściu do jazzu. Zawsze byłem muzykiem improwizującym i poprzez improwizację wyrażającym się w muzyce. Kiedyś byłem nawet bardziej  skoncentrowany i ukierunkowany na jazz, a teraz chętniej otwieram się na muzykę etniczną, klasyczną, rock’n’roll czy pop. Staram się słuchać dużo różnorodnej muzyki. Na pewno w pewien sposób wpływa to na mnie i moją muzykę, ale zawsze jest to jazz, a ja jestem muzykiem jazzowym. Teraz wydaję się sobie nawet bardziej jazzowy niż kiedyś, chociaż czasami mówią o mnie, że jestem „rockowy” czy „pop-rockowy”. 

Dionizy Piątkowski