Wśród wielu nowych płyt, które nagrywają debiutanckie polskie zespoły znamienitą większość stanowią grupy wpisujące swoją muzykę w dawno zastane, stylistyczne rewiry. Może właśnie dlatego tak wiele z tych nagrań jest albo bardzo podobna do wszelkich „methenych”, „steps ahead” i „yellowjackets”.Co ciekawe, większość nagrań powstaje interpretowana autorskimi kompozycjami, czyli – mimo wyraźnego wpływu stylistyki fusion, młodzi muzycy nie opierają się na tradycji i standardzie, lecz konsekwentnie lansują swoje pomysły. Pewnie to i dobrze, bo przecież jazz jest muzyka kreatywną, impulsywna, a nie odgrywaniem zapisanych nutek, niemniej przeogromny moloch stylistyki fusion powoduje, że utonąć w nim łatwo, a wypłynąć jeszcze trudniej.

Debiutancki album  kwintetu  Patryka Lewi – zdolnego i elokwentnego gitarzysty jest z pewnością pewny swoich inspiracji, ale szuka w nich także własnego odniesienia. Ciekawe kompozycje nadają  „bigla” całej sesji, z której wyrasta spora doza autorskiej, instrumentalnej ekwilibrystyki oraz mocnych i zwartych pomysłów i figur. Muzycy ( saksofonista Michał Borowski, klawiszowiec Paweł Odoszewski, basista Bartosz Łazarski, perkusista Kacper Majewski i lider-gitarzysta Patryk Lewi) są perfekcyjni w odczytywaniu intencji, bawią się dźwiękiem i zgrabnie budują swój fusion-patos. Jeżeli jest w tym nawiązanie do dzisiejszej sceny nowojorskiej, to głównie w modern-jazzowych skojarzeniach. ”Logosonus” przynoszą zatem  perfekcyjnie zagrane kompozycje, ciekawe skojarzenia i mocny „rytm młodości”, co pomoże – i w co wierzę – mocnej  zakorzenić się w autorskim odczytywanie nowoczesnego jazzu. Jeśli „Logosonus” są zapowiedzią takiej koncepcji …trzymam kciuki !

Dionizy Piątkowski