W 2021 roku, czyli cztery lata od śmierci Zbigniewa Wodeckiego, twórczość artysty okazuje się niezmiennie świeża i inspirująca, szczególnie ta jej część, która dopiero teraz staje się szerzej znana. To kolejna, udana próba połączenie twórczości piosenkarza Zbigniewa Wodeckiego z jazzem. Po brawurowej sesji z orkiestrą Mitch and Mitch ( „ 1976: A Space Odyssey”) oraz niezwykłej płycie saksofonisty Piotra Barona ( „Wodecki jazz”) tworzącej z muzyki Wodeckiego nowe standardy jazzu, teraz z materią „jazzu lat 70-tych Wodeckiego” mierzą się kolejni muzycy. Tym wybitni polscy muzycy jazzu : pianista Leszek Możdżer, saksofonista Henryk Miśkiewicz, gitarzysta Marek Napiórkowski i znakomita sekcja Michał Tokaj (fortepian), Michał Barański-kontrabas oraz Paweł Dobrowolski-perkusja. Taki zestaw muzyków, popularne i znane piosenki oraz włączenie do nagrań wokalu Wodeckiego i Alibabek powodują, że powstaje dzieło ważne i nieszablonowe.
Jest to oczywista podróż w czasie i Zbigniew Wodecki jakiego wcześniej nie znaliśmy, bo stworzona znalezionymi w archiwach materiałami, a współczesnym głosem polskiego jazzu. To istota tego albumu, bowiem „Wodecki Jazz’70” łączy archiwalne nagrania kompozycji wokalisty oraz ich jazzowe interpretacje. To powoduje, że sesją, którą zaprezentowali znakomici muzycy polskiej sceny jazzowej pokazuje jazz lat 70-tych. Ten „jazz Wodeckiego” gdy artysta komponował i bawił się głosem, przede wszystkim jednak grał na skrzypcach z orkiestrami Jerzego Miliana czy Andrzeja Trzaskowskiego, a swoje autorskie utwory nagrywał w Polskim Radiu.
„Uwielbiam całą, niezwykle różnorodną twórczość Taty, szczególnie z lat 70-tych – mówi producentka i córka wokalisty, Kasia Wodecka-Stubbs. To nie tylko klimat tamtych „szalonych” lat, to wielka przestrzeń muzyczna, w której Tata artystycznie się poszukiwał. Wyobraźmy to sobie: chwilę po szkole muzycznej zostaje zaproszony przez Marka Grechutę do zespołu Anawa, gra z Ewą Demarczyk, w Piwnicy Pod Baranami, z orkiestrami Polskiego Radia, z big-bandem Jerzego Miliana. Komponuje, nagrywa płytę „1976” i wygrywa ważne festiwale muzyczne lubianymi i charakterystycznymi dla siebie utworami, jak „Strach na wróble”, „Izolda” czy „Wspomnienia tych dni”. A w między czasie powstaje taki kapitalny jazz! Wybrałam na tę płytę utwory i kompozycje z tamtych lat, zwariowane i znakomite, do których nagraliśmy z naszymi gośćmi, wspaniałymi jazzmanami, ich nowe aranżacje. To jeszcze inna muzyczna twarz Zbigniewa Wodeckiego – instrumentalny jazz”.