Na początku lat dziewięćdziesiątych ukazał się „ Czas Komedy ” – jedna z pierwszych, zwartych publikacji na temat Krzysztofa Komedy –Trzcińskiego oraz polskiego jazzu. Wdawało mi się wtedy, że zamykam tą książką pewien ważny etap historiografii jazzu w Poznaniu a zwłaszcza biograficznych wątków jednego z najwybitniejszych polskich muzyków jazzowych. Przez lata zbierałem materiały ikonograficzne dotyczące ruchu jazzowego w Poznaniu, szczególnie interesując się postacią Krzysztofa Komedy—Trzcińskiego. Pierwszą próbą systematyzacji był cykl artykułów, jakie opublikowałem w miesięczniku Nurt. Dotyczyły one przede wszystkim Krzysztofa Komedy. Pozornie praca nad książką mogła wyglądać ( tak to sobie, niestety, wyobrażałem) ,jako próba monograficznej i chronologicznej syntezy. Wnet okazało się jednak, że „Czas Komedy” byłby wtedy bliższy zestawieniu dokumentacyjnemu, niż książce o publicystycznym, wspominkowym charakterze. Przeważyła druga koncepcja. Wyszedłem bowiem z założenia, że nawet ulegając pewnym uproszczeniom faktograficznym i płynności chronologicznej, uda mi się przedstawić przede wszystkim istotę tamtych, jazzowych lat. Celowo pominąłem wiele spraw, innym nadałem szerszy wymiar. W opracowaniach typu monograficznego trudno wyzbyć się selekcji. Zrezygnowałem zatem z typowej, faktograficznej prezentacji, starając się nadać wypowiedziom prasowym i dokumentacyjnym cytatom znamiona publicystycznej narracji. Kierowałem się przy tym zasadą, by właśnie cytowana wypowiedź najwierniej oddawała sens poruszanego problemu, prezentowanego epizodu i umiejscawiała go w konkretnym kontekście kulturowym, estetycznym i społecznym. Oparłem się zatem na artykułach publicystycznych, recenzjach, reportażach z prasy poznańskiej i ogólnopolskiej oraz nade wszystko z prasy muzycznej.

Starałem się dotrzeć do źródeł i materiałów faktograficznych. Przeprowadziłem liczne i długie rozmowy z tymi wszystkimi, którym hasło „ jazz w Poznaniu” nie było obojętne. Tą drogą składam im serdeczne podziękowania. Jest mi tym bardziej miło, że w każdym (!) przypadku spotykałem się z niezwykle przychylnym, serdecznym przyjęciem i każdorazowo otrzymywałem wyczerpujące informacje. Szczególnie ważnymi były impresje Jerzego Miliana, Andrzeja Wróblewskiego  oraz –nieżyjących już dzisiaj – Zofii Komedowej, Aliny Grzewińskiej, Zenobii Trzcińskiej, Ireny Orłowskiej .Poprosiłem wybitnego muzyka amerykańskiego, Dave Brubecka, by napisał garść impresji związanych z jego legendarnym, wtedy i teraz, pobytem w Polsce i w Poznaniu. List Dave Brubecka stanowi specyficzny epilogu tej książki. W publikacji  znalazły się fotografie dokumentujące historię jazzu, jej nieznane ,poznańskie epizody a nade wszystko fotografie przedstawiające pierwsze lata kariery Komedy-Trzcińskiego. Wiele z tych fotograficznych impresji pochodziło z dokumentacji,jaką zespołowi ( i samemu Komedzie) zrobił  Marek A. Karewicz, legendarny dokumentalista-fotografik jazzu. 

Pierwszą ważną cezurą, jaka wprowadziłem w pracy, jest przede wszystkim ogólnopolskie, a nawet światowe odniesienie do tego, co w jazzowym Poznaniu się działo. Stąd niezbędnym okazał sic rozdział „Z jazzowej perspektywy”, syntetyczna próba historii polskiego jazzu. Dla czytelnika mniej zorientowanego w niuansach rodzimego jazzu rozdział ten powinien stanowić rodzaj schematu, wokół którego oscylowały przecież i sprawy poznańskie. Okres „katakumbowy” poznańskiego jazzu rozwiewa także pewne uproszczenia, jakie do tej pory funkcjonowały na temat polskiego jazzu pierwszych lat powojennych i stalinowskich. Starałem się dotrzeć do materiałów oraz zebrać wypowiedzi, które w miarę obiektywnie przedstawiałyby ten obrosły mitem okres polskiej kultury. Lata pięćdziesiąte to także autentyczny „czas jazzu” w Poznaniu. Wtedy to najobficiej i najintensywniej poznańskie środowisko włączyło się w kreację rodzimego jazzu. Twórczość Jerzego Grzewińskiego, Jana Ptaszyna Wróblewskiego, Krzysztofa Trzcińskiego, Jerzego Miliana była jakby głównym odniesieniem do tego wszystkiego, co wkrótce miało nastąpić: do zmian muzycznych, obyczajowych i mentalnościowych. Symboliczny zatem „czas jazzu” okazał się swego rodzaju pararellą, która stała się na wiele dekad pulsem nowoczesnego jazzu, kultury i obyczaju. A muzyka Krzysztofa Komedy-Trzcińskiego urosła do miana pokoleniowego symbolu,  stając się dzisiaj naszą kulturową dumą.

Dionizy Piątkowski