Gdyby trzeba było stworzyć wzorzec polskiego jazzu i by niezbyt rozlegle szukać po zakamarkach, najlepszą receptą jest zapukać do Miśkiewiczów ! Tam jazzu jest pełno i stworzenie bandu, projektu, repertuaru czy po prostu fajnej jazz-biesiady jest tak czymś tak oczywistym, jak rodzinne spotkanie u Marsalisów, Brubecków czy Freemanów. I choć album „Nasza Miłość” to pierwszy, wspólny projekt saksofonisty- ojca Henryka  i wokalistki Doroty, to w zakamarkach rodzimej sceny jazzowej tych „familijnych” podejść Miśkiewiczów doszukać się można sporo. Sam sprowokowałem niegdyś Henia i Dorotę ( dziękujemy także jazz-mamie Grażynie) do wspólnego grania z Davidem Murray’em i ten krakowski koncert wspominam z ogromnym sentymentem.

Teraz senior Henryk sprowokował swój jubileusz, czyli niezwykłe spotkanie by celebrować swoją 70-tkę i wraz z synem  Michałem ( perkusja) i śpiewającą Dorotą  oraz „with the little help of my friends” ( Piotr Orzechowski- fortepian, Sławomir Kurkiewicz –kontrabas) wyznać „Naszą Miłość”. „ Jeśli Miśkiewiczowie zbiorą się do kupki, to już wiem, że „grozi” mi coś fantastycznego. Tak jest i tym razem – rekomenduje album serdeczny przyjaciel Miśkiewiczów, Jan Ptaszyn Wróblewski. Dorota specjalizuje się w intymnościach. Kiedy śpiewa to jakby szeptała nam do ucha najciekawsze sekrety, a Henryk potrafi to podgrzać tym swoim ciepełkiem, które przypomina żar kominka w paskudny, zimowy wieczór. No i robi się atmosfera, w której wszystko topnieje i kruszeje – nawet Pianohooligan zmienia się w „arbitra elegantiarum”. Wszystko jednak do czasu… Henio nie byłby sobą, gdyby się czasami nie rozsierdził i nie zaatakował jak struś pędziwiatr – łamiąc i tratując wszystko, co po drodze. Chuliganowi w to graj, więc sekunduje mu blisko bariery dźwięku, a i Dorocie taka zmiana klimatu bynajmniej nie wadzi. A sekcyjka? Potrafi i pogłaskać i przyłożyć, kiedy trzeba. W sumie mieszanka bardzo kontrastowych nastrojów, jak nie cichy lot szybowca to pikowanie odrzutowcem. Bodaj jeden tylko utworek jest w tempie należącym do klasy średniej ”.

Nasza Miłość ” to kolejny muzyczny pomysł Doroty, która nie ukrywa, że album jest jej osobistym prezentem z okazji urodzin ojca. Większość utworów, które znalazły się na płycie skomponował Henryk Miśkiewicz – są wśród nich napisane przez niego wiele lat temu melodie instrumentalne, do których dopiero teraz stworzone zostały teksty. Należy do nich chociażby skomponowana przez Henryka w wieku 16 lat ballada “Słowa w głowie” z tekstem Andrzeja Poniedzielskiego. Ciekawym powrotem do przeszłości jest też piosenka “Nasze senne sprawy” ze słowami Wojciecha Młynarskiego, którą przed laty śpiewała Ewa Bem. Piosenka “Czy nasza miłość” jest natomiast kompozytorskim debiutem rodzeństwa Miśkiewiczów do tekstu Bogdana Loebla a premierowy utwór Henryka “Co minęło, niech wróci”  powstał do tekstu krakowskiej poetki Ewy Lipskiej, jest także „krakus” Grzegorz Turnau ze swoją  „Strefą ciszy”.

Dorota i Henryk Miśkiewicz tworzą zgrany zespół na scenie i w życiu. Henryk liczył, że córka zostanie skrzypaczką w orkiestrze, ale kariera Doroty potoczyła się inaczej. W tym roku, głosami krytyków i dziennikarzy magazynu Jazz Forum po raz kolejny została uznana najlepszą polską wokalistką. Nie tylko śpiewa, komponuje, pisze teksty, ale także kreuje projekty artystyczne. W 2016 roku zaprezentowała bezprecedensowy projekt „Piano.pl” podczas którego po raz pierwszy w historii polskiej muzyki na jednej scenie, w kameralnych duetach z towarzyszeniem Atom String Quartet zebrało się kilkunastu wybitnych polskich pianistów trzech generacji, m.in. Włodzimierz Nahorny, Leszek Możdżer, Marcin Wasilewski, czy Piotr „Piano Hooligan” Orzechowski.

” Tata jest ciepły, opiekuńczy i rodzinny – wyznaje Dorota Miśkiewicz. Kiedy byliśmy dziećmi, a on wyjeżdżał na zagraniczne koncerty, do każdego z nas (mamy, brata i mnie) pisał osobne listy. W jednej kopercie przychodziły aż trzy – czuliśmy się przez to wyróżnieni. Kiedy obok mnie jest tata – towarzyszy mi poczucie bezpieczeństwa. W domu i na scenie. Dlatego lubię z nim grać! Zawsze lubiłam. Oczywiście jest to stan wynikający nie tylko z relacji córka- ojciec, ale przede wszystkim z nieprzeciętnego talentu taty. Dla mnie, jako dorastającej dziewczynki było jasne, że muzyk słyszy absolutnie wszystko i potrafi zagrać na niemal każdym instrumencie. Dziś wiem, że to rzadki talent i że miałam wyjątkowe szczęście, przychodząc na świat w takiej rodzinie. Tata lubi grać ze mną i bratem – często zapraszał nas do swoich projektów. Tym razem to ja wyszłam z inicjatywą, żeby nagrać wspólną płytę. Pamiętałam z dzieciństwa tyle pięknych melodii napisanych przez tatę, które – jak czułam – doskonale nadają się na piosenki. Ale liczyłam też na jego nowe kompozycje! 70. urodziny taty, które przypadają w tym roku wydały się najlepszą motywacją, aby – na przekór wszystkim przeciwnościom, które niesie epidemia – nagrać kilka pięknych dźwięków w doborowym towarzystwie. Choć płyta w zamierzeniu miała być moim urodzinowym prezentem dla taty – stała się również prezentem dla mnie”.  

 Henryk Miśkiewicz jest jednym z najwybitniejszych saksofonistów jazzowych; grał w legendarnym zespole Jazz Carriers oraz w Studio Jazzowym Jana Ptaszyna Wróblewskiego. Koncertował z Ewą Bem, Andrzejem Jagodzińskim, Jarosławem Śmietaną, Wojciechem Karolakiem,  Adzikiem Sendeckim; jako lider nagrał kilka doskonałych płyt (od bestsellerowej “More love”,  “Lyrics”- za którą otrzymał Fryderyka po  “Altimonissice”). „ Kiedy wiele lat temu wspólnie słuchaliśmy z Dorotą i Michałem muzyki – wspomina Henryk Miśkiewicz – zauważyłem, że reagujemy na pewne dźwięki czy harmonie w podobny sposób. Przez wiele lat wszyscy przesiąkaliśmy tym samym paliwem, jakim jest jazz, rozwijając swoje indywidualne wizje muzyczne. W dojrzałym już muzycznie wieku, kiedy każdy z nas podąża własną ścieżką, postanowiliśmy wspólnie zrealizować to, co przez wiele lat się w nas odkładało. Okazało się, że nie dość, że lubimy się tak, jak kiedyś – nadal w podobny sposób odczuwamy muzykę. Świetnie się nią bawimy i często bez jakichkolwiek ustaleń wpa