Richard Bona albumem „ Bonafield „ potwierdza , że jest artystą uniwersalnym, dla którego każde zderzenie stylistyk ma wymiar wielkiej sztuki. Popularny kameruński basista i wokalista nie potrzebuje innych rekomendacji by przedstawiać swoje postrzeganie muzyki i świata. To album, na którym R.Bona boryka się ze swym naturalnym wigorem artysty-naturszczyka osadzając go precyzyjnie elokwentnym rytmem i melodią. Utwory zawarte na „ Bonafied ” przywołują stylistykę jazzu latynoskiego ( „ An Uprising of Kindness ”), afrykańskiego popu ( „ Diba la Bobe ”, „Tumba la Nyama” ), a nawet nastrój paryskiego kabaretu ( „ Janjo la Maya ”) i wspaniale rozegrany , jazzowy „ On the 4th July ”. Egzotyczny artysta doskonale wplata swój muzyczny patos w zgrabne ramy przebojowej wręcz płyty. Może to efekt specyficznego „ multi-kulti ” tego pomysłu, a może pokora wielkiego artysty wobec tradycji i odniesienia do każdej, muzycznej sytuacji.