Tym albumem Richard Bona potwierdza, że jest artysta uniwersalnym, dla którego każde zderzenie stylistyk ma wymiar wielkiej sztuki. Popularny (także w Polsce) kameruński basista i wokalista nie potrzebuje już rekomendacji innych, by przedstawiać swoje postrzeganie muzyki i świata. Jest tutaj odległy od swych artystycznych deklaracji przekuwając je raczej w swoiste Dziesięć Przykazań grania i postrzegania bluesa. Robi to posiłkując się najznamienitszymi muzykami-mentorami muzyki etnicznej, folkowej i jazzowej. Nie bez powodu bohaterami tej znakomitej płyty są wirtuozi hinduskiej ragi, znakomity francuski gitarzysta Sylvain Luc, mistrz folkowych skrzypiec Christian Howes. Ale także muzycy, ze szczególnie bliskiej basiście, Afryki. Bona raz jest melancholijnym wokalistą, innym razem multiintrumentalistą eksplodującym galerią muzycznych pomysłów i skojarzeń. Egzotyczny artysta doskonale wplata swój muzyczny patos w zgrabne ramy przebojowej wręcz płyty. Może to efekt specyficznego „multi-kulti” tego pomysłu, a może pokora wielkiego artysty wobec tradycji bluesa i jego odniesienia do każdej,muzycznej sytuacji. To także album, na którym Richard Bona boryka się ze swym naturalnym wigorem artysty-naturszczyka osadzając go precyzyjnym, elokwentnym rytmem i melodią. Nie jest to – jakby wskazywał tytuł albumu – płyta bluesowa; blues jest tutaj wyłącznie impulsem określonego, artystycznego i twórczego myślenia.To także najwspanialszy sposób pokazania ogromu bluesa i czerpania z tej właśnie tradycji całej eksplozji dla własnej muzyki. Richard Bona takes the blues!!!