Kiedy w 2019 roku ukazała się niewielka publikacja „Listy w sprawie Komedy” zwróciłem uwagę na niezwykły ton wydawnictwa, bardzo osobisty, ale traktujący ważne sprawy z szacunkiem i dystansem. Autorem „Listów w sprawie Komedy” był Tomasz Lach – syn Zofii Komedowej i pasierb Krzysztofa Komedy-Trzcińskiego i ta informacja wyjaśniała zasadniczo wszystko. Tomasz Lach udostępnił informacje oraz bogatą – często nie publikowaną, bo skrywaną w rodzinnym archiwum – ikonografię. Teraz wyruszył po raz pierwszy do Hollywood: wrócił do miejsc, w których w latach 1968 – 69 Komeda żył i pracował. Także w to miejsce, gdzie wydarzył się tragiczny w skutkach incydent. To, co zobaczył, czego dotknął i co przemierzył przywołanymi z relacji hollywoodzkich przyjaciół Komedy krokami opowiada i pokazuje na zdjęciach w „Hollywood: ptasia uliczka Komedy. Wizja lokalna„, która jest swego rodzaju dopełnieniem wydanej wcześniej, także przez Jazz Forum, książeczki „Listy w sprawie Komedy” .
W styczniu 1968 roku Krzysztof Komeda-Trzciński leci do USA, gdzie czekają na niego prace końcowe związane z filmem Romana Polańskiego „Rosemary”s Baby„. Nawał pracy twórczej w kraju, zobowiązania wobec amerykańskiej wytwórni (Paramount Pictures zaproponowała umowę gwarantującą Komedzie zamówienia na muzykę do co najmniej trzech filmów rocznie), wszystko to powoduje frustrację związaną z wpadnięciem Komedy w wir światowego show—businessu. Polański, Frykowski, Skolimowski, Hłasko wszyscy byli jakby obok tych problemów, które targały psychiką Komedy. Może najbardziej otwarty był Komeda dla Marka Hłasko. ”Łączyła ich – wspominała w książce „Czas Komedy” Zofia Komedowa – miłość do Polski i tęsknota za krajem. Krzysiu często mu akompaniował, czego nigdy przedtem nie robił. Nie cierpiał takiego „przygrywania”. Lecz zawsze mu te „chryzantemy złociste” i inne, jakie tylko sobie życzył melodyjki, grał. Myślę, że żal mu było Marka”. Józef Balcerak, założyciel pisma Jazz spotkał się z Komedą w Los Angeles: „Swoim przybyciem na lotnisko sprawił mi wyjątkową przyjemność, nie przypuszczałem bowiem, że jest jeszcze w stolicy filmu. „Rosemary”s Baby” było w przededniu premiery, a Polański wyjechał do Europy. Właśnie zamierzałem udać się do hotelu Baltimore, gdzie miałem zarezerwowany pokój, gdy natknąłem się na życzliwy upór Krzysztofa. Oświadczył, że szkoda każdego dolara, że ma dla mnie multum miejsca w swoich dwóch pokojach hotelu Sunset Marquee, w cichej uliczce Alta Loma, sławnej dzielnicy Beverly Hills. Stary, zgódź się, będziesz miał wygodnie, a poza tym pogadamy, musisz mi opowiedzieć, co nowego w Warszawie. Te argumenty przekonały mnie, tym bardziej, że nazajutrz Krzysztof miał wyjechać do jakiejś atrakcyjnej miejscowości na północ od Los Angeles, by przez kilka dni korzystać ze sportów wodnych, w oczekiwaniu na premierę „Rosemary ‘s Baby”. Gdyśmy się znaleźli w hollywoodzkiej filii warszawskiego mieszkania Komedy, niemało się natrudziłem, zanim zmusiłem mego gospodarza do zrelacjonowania jego pracy w Hollywood”.
Okoliczności tragicznego wypadku, jakiemu uległ w USA Komeda jesienią 1968 roku po dziś dzień owiane są mgiełką tajemnicy. Jedno w tym zdarzeniu jest pewne: upadek, który przydarzył się Krzysztofowi Trzcińskiemu w Hollywood był bezpośrednią przyczyną śmierci. Najprzeróżniejsze, sensacyjne i plotkarskie wersje, jakie krążą na temat okoliczności wypadku, nie pozwalają dokładnie zrelacjonować tego, co było przyczyną poważnych obrażeń głowy, jakich doznał Komeda. Najczęściej mówiło się o upadku podczas przechadzki, upadku na nartach, a nawet upadku w pokoju hotelowym podczas towarzyskiego przyjęcia. Tomasz Lach w swoich publikacjach przedstawia najbardziej wiarygodne wersje: w ostatnich dniach września 1968 roku, mieszkając w wynajętym domku przy Oriole Lane, jednej z wijących się po zboczach Hollywoodzkich Wzgórz uliczek, uległ wypadkowi w wyniku którego doznał wylewu do mózgu i zmarł po kilku miesiącach. Oriole Lane — Ścieżka Wilgi — to miejsce tego tragicznego w skutkach wydarzenia, a jego drugim uczestnikiem był hollywoodzki przyjaciel Komedy, pisarz Marek Hłasko. Wydarzenia te były wielokrotnie wspominane, opisywane i komentowane choć nadal pozostają nie do końca rozwikłaną zagadką. Teraz próbuje opisać wiarygodną „wizją lokalną” czas Komedy w Hollywood. Ważna i ciekawa lektura !