Wiosną 1999 roku, na koncertach w poznańskim klubie Blue Note oraz gorzowskim Pod Filarami przedstawiłem ultranowoczesny zespół brytyjskiego saksofonisty Trevora Wattsa. Lider zaprezentował wtedy swój flagowy kwartet Moire Music Drum Orchestra, warsztatową formację, z muzykami różnych kultur: multiinstrumentalistą Nana Tsiboe ( artysta z Ghany, który w swym artystycznym dorobku ma współpracą z Ali Farka Toure, Dudu Pukwaną i Billym Cobhamem), szkockim basistą Colinem McKenzie ( gra w grupach Trevora Wattsa od kilku dekad, współpracuje z Billy’m Oceanem, Jeffem Beckem i grupą Go West) i perkusistą Simonem Pearsonem – entuzjastą muzyki etnicznej i niezależnej sceny brytyjskiego jazz-rocka. Trevor Watts doskonale odnajdywał się zarówno w układach folkowych i jazz-rockowych, jak i awangardowych oraz wszelkich koncepcjach łączenia muzyki etnicznej z jazzową improwizacją. To dla takich projektów realizował sesje z zespołami The Spontaneous Music Ensemble, Amalgam, London Jazz Composers Orchestra czy – ważne dla nowoczesnego jazzu- nagrania i koncerty z Louisem Moholo, Johnem Stevensem, Archie’m Sheppem, Don Cherry’m, Steve’m Lacy czy Denardo Colemanem.
Trevor Watts wychował się w rodzinie pasjonatów jazzu. Był samoukiem, który tylko rok uczył się w RAF School of Music. Jako 12-latek zaczął grać na kornecie, a jako 18-latek na saksofonie altowym. W latach 1958-63 grał w zespole w jednej z jednostek RAF-u. Po zakończeniu służby wojskowej przeniósł się do Londynu by dołączyć do The New Jazz Orchestra. W 1965 roku został muzykiem popularnej The Spontaneous Music Ensemble (SME), a w 1967 roku , już samodzielnie, utworzył podobny zespół Amalgam. W 1972 roku był liderem (razem ze Stanem Tracey’em i Johnem Stevensem) formacji Splinters. Pracował w The Dance Orchestra), by kolejne sezony grać z Pierrem Favre i Bobby’m Lee Branfordem (1972-73), The London Jazz Composers’ Orchestra (1972-75), Open Circle oraz Tentacles (w obu z S. Tracey’em ) oraz The Universal Music Group (1978 ). W 1976 roku powołał autorski The Trevor Watts String Ensemble, a dwa lata później warsztatowe grupy Moire Music oraz The Moire Music Drum Orchestra. Przebogata dyskografia artysty obejmuje tak znakomite albumy, jak „Springboard”, ”Challenge”, “Prayer For Peace”, “Amalgam Play Blackwell And Higgins”, “Love’s Dream” z Bobby’m Lee Bradfordem, “Face To Face” z Johnem Stevensem, “Cynosure”, “Endgame”, “Frames: Music For An Imaginary Film”, “Application Interaction And”, “Over The Rainbow” z grupą Amalgam, “Closer To You”, “Moire Music”, “Moire Music Sextet”, ”Harmos”, “Double Trouble”, “Live In Latin America’91”, “Portraits: London Jazz Composers’ Orchestra”, “Trevor Watts Moiré Music Trio” ale także “A Wider Embrac” i “Stella Malu” – sesje zrealizowane dla monachijskiej ECM Records. Trevor Watts zawsze zauroczony był jazzem umiejscowionym w konkretnym kontekście etnicznym i kulturowym. Stąd mnogość jego zespołów w ramach Moire Music Orchestra, do których zapraszał muzyków z Azji i Afryki.
Wybitny muzyk wraca do tych koncepcji wraz z ciekawym zestawem sesji „A World View”, prezentując na pięciopłytowym zestawie to, co w jego muzyce najważniejsze, ale i szczególne i ważne. Pojawiają się kolejne mutacje Moire Music Drum Orchestra ( Trevor Watts-saksofony, Mark Parnell-perkusja, Jojo Yates –mbira i afrykańskie perkusje, Kofi Adu oraz Nana Appiah -afrykańskie perkusje, Collin McKenzie- gitara basowa), Moire Music Group z chicagowską sesją „The Empty Bottle” z 2000 roku ( Trevor Watts, Collin McKenzie, Mark Parnell, Paapa Mensah, Roberto Pla), jest akustyczna sesja „Enjambre Acustico Urukungolo” z Gibranem Cervantesem, Jamie Harrisem i T.Wattsem oraz dwa nagrania w Trevora Wattsa duecie z perkusistą Jamie Harrisem oraz z gitarzystą Mark’em Hewinsem.
Przed laty, zauroczony koncertem Ery Jazzu i nowym brzmieniem zespołu Trevora Wattsa, Stefan Drajewski pisał: „Podziwiam świeżość Trevora Wattsa, jego plastyczność i umiejętność wciągania w orbitę własnej, oryginalnej, wyobraźni innych. Ten starszy pan traktuje saksofon podobnie jak dziecko zabawkę. Muzykowanie najpierw jemu sprawia radość, zaciekawia go dialog z kolegami na estradzie. Niby nie zważa na to, jak reaguje sala, a jednak stara się odnaleźć z nią wspólny puls”. I taka jest także i dzisiejsza recenzja nowych nagrań Trevora Wattsa.