,,Wszyscy młodzi trębacze – rekomendował Miles Davis- kopiują najczęściej Clifforda Browna, Fatsa Navarro albo Gillespiego, ale Wynton Marsalis gra siebie”. Autorytet jazzowej trąbki w ten sposób dystansował się do muzyki i gry błyskotliwego debiutanta, symbolicznego wręcz artysty jazzu lat osiemdziesiątych. Wytwórnia Columbia Records zaniepokojona wieloletnim muzycznym milczeniem Milesa Davisa pomogła w wykreowaniu nowej gwiazdy. Wybór Wyntona Marsalisa nie był przypadkowy: w 1981 roku w ankiecie miesięcznika Down Beat, młody trębacz okrzyknięty został talentem zasługującym na szczególne uznanie. Basista Ron Carter nazwał wtedy Wyntona ,,autentycznym muzykiem jazzowym, który niezwykle szybko potrafi zjednać sobie wielu słuchaczy”. Krytyk Leonard Feather nazywał go ,,wspaniałym solistą, symbolem nowej dekady jazzu’’, zaś pismo ‘People’ widziało w Marsalisie ,,najjaśniejszą perspektywę dla jazzu nadchodzących lat”.
Wynton Marsalis nie jest muzykiem, który pojawił się w świecie muzycznym nagle i niespodziewanie. Jego kariera ma co prawda błyskotliwy przebieg, jednak złożyły się na nią nie tylko sprzyjające układy, ale przede wszystkim intensywna i konsekwentna droga, jaką sobie wyznaczył. Urodził się w Nowym Orleanie, mieście, które zaznaczyło swe muzyczne piętno nie tylko na Wyntonie, jako jeden z sześciu synów pianisty i kompozytora Ellisa Marsalisa. W Wyntonie oraz Branfordzie zaczął ojciec pokładać swe niespełnione jazzowe ambicje. ,,Miałem szczęście – wspomina Wynton Marsalis – być uczniem Johna Longo, Berta Branda oraz ojca, którzy stosowali taką dyscyplinę, że chcąc nie chcąc musiałem iść do przodu. Słuchaliśmy wspólnie wielu płyt i to oni wyjaśniali mi masę spraw. Gdy słuchałem Parkera i Browna, zwracałem baczną uwagę na frazowanie, na zamysł improwizacji. Ojciec wskazywał mi elementy emocji. Był to dość spójny proces mojej muzycznej edukacji: proces śledzenia, rozgryzania, absorbowania, eliminowania, przyswajania i rozumienia muzyki’’. Wynton podjął nauke gry na trąbce jako dziecko w wieku sześciu lat a regularną naukę muzyki rozpoczął jeszcze zanim wkroczył w drugą dekadę życia, rozwijając równocześnie swe zainteresowania jazzowe. Zakresem swych zainteresowań Wynton Marsalis obejmował zarówno granie w nowoorleańskich orkiestrach marszowych prowadzonych przez Danny’ego Barkera, jak i wykonywanie klasycznych koncertów na trąbkę z New Orleans Philharmonic Orchestra. Równocześnie pogłębiał swą wiedzę w dwóch najbardziej prestiżowych amerykańskich uczelniach: Berkshire Music Center w Tanglewodd i Julliard School of Music w Nowym Jorku. Mając 17 lat Wynton Marsalis przenosi się do Nowego Jorku, gdzie podejmuje pracę w zespole towarzyszącym broadwayowskiemu musicalowi ,,Sweeny Todd”. ,, Grałem dziwne rzeczy – wspomina po latach – które nie bardzo czułem. Musiałem jednak konsekwentnie trzymać się partytury. Gdy któregoś wieczoru dość swobodnie potraktowałem temat jednej piosenki, wiedziałem, że są to moje ostatnie chwile na Broadway’u. Wyrzucono mnie z teatru, a całe zajście obserwował Art Blakey. To było niezwykłe, powiedział, a ja tą muzyczną wpadką znalazłem się w kręgu zainteresowań tego wybitnego jazzmana’’.
Po kilku miesiącach współpracy z Art Blakey’s Jazz Messengers i nagraniu kilku płyt (z rewelacyjnie przyjętym koncertowym ,,Straigh Ahead”) Wynton Marsalis zajmuje miejsce Freddie’go Hubbarda w rozpadającej się grupie ‘VSOP’ Herbie Hancocka. W nowym kwartecie (z perkusistą Tony Williamsem i basistą Ronem Carterem) młody trębacz odbywa trasę koncertową w USA i Japonii, by wrócić do Nowego Jorku w jazzowej glorii. Nagrany wkrótce dla CBS Records album ,,Wynton Marsalis” staje się wydarzeniem artystycznym dużej miary. Wkrótce okrzyknięty zostaje jazzowym Albumem Roku. Z taką przepustką Wynton Marsalis coraz odważniej wypływa na jazzowe wody. Albumem ,,Quartet” potwierdza opinię o jaśniejącej gwieździe’. Obok coraz częściej rejestrowanych płyt jazzowych Wynton Marsalis realizuje także nagranie z klasycznym, poważnym repertuarem. Takie podejście do muzyki stawia go w ciekawej sytuacji: jazzman grający Mozarta jest jakby stylistycznym przekłamaniem, choć Wynton Marsalis tak z jednej, jak i drugiej roli wywiązuje się doskonale (nagrywał m.in. koncerty Haydna, Hummla i Leopolda Mozarta z London National Philharmonic Orchestra). Ten epizod z muzyką klasyczną przyniósł mu, nie mające precedensu w historii jazzu, równoczesne nagrody Grammy za album jazzowy i klasyczny. Błyskawicznie stał się wielką gwiazdą jazzu. W 1991 roku mając ledwie 30 lat, był już jedną z najszerzej znanych postaci na międzynarodowej scenie muzycznej. Jeśli wziąć pod uwagę „klasyczny” dorobek Wyntona Marsalisa jest on równie imponujący, co jego jazzowa dyskografia. Wirtuozerskie opanowanie instrumentu ani przez chwilę nie trąci technicznym efekciarstwem. Gra jest perfekcyjna, artykulacja dźwięku czysta i wyrazista. Równocześnie w muzyce Wyntona Marsalisa jest dużo autentyzmu i komunikatywności, gra nowocześnie, swingowo i szuka odniesień bluesowych. Muzyka Wyntona Marsalisa jest więc jakby perfekcyjnym systemem wtapiającym w brzmienie to wszystko, co najlepsze i najciekawsze w jazzie ostatnich lat. Dowodem uznania dla artysty było przyz