Czy mierzenie się z klasykami muzyki country, popularnymi standardami jazzu i hitami muzyki rozrywkowej jest dobrym pomysłem na tworzenie własnej stylistyki ? Czy pastisz, humor, muzyczny dowcip mogą konkurować z przemyślaną koncepcją artystyczną oraz ekspresyjną improwizacją ? Czy wybitni i doskonale kojarzeni z jazzem artyści mogą bawić się w takie, jazzowe dowcipkowanie ? Można by mnożyć te pytania, gdyby chodziło o jakiś niewielki eksperyment, ale gdy staje się to swego rodzaju manierą warto odnotować takie arcyciekawe (i w jazie obecne od dekad) zjawisko. Tak, to jest niezwykle ciekawy trend, w którym wybitni muzycy „bawią” się popularnymi melodyjkami i przebojami ubierając je w szaty znakomitych „jazzowych klasyków”. Z ogromną powaga przyjmuję zatem nagrania, jakie od lat w tej konwencji realizuje legendarny, perkusista i kompozytor Phil Haynes – ikona amerykańskiego awangardowego jazzu. Dla realizacji takiej stylistyki powołał w końcu lat 90-tych autorski zespół Free Country, z którym od lat realizuje tematyczne sesje mierząc się z popularnymi kompozycjami i melodiami czyli całą gamę „american country, rock, jazz and pop songs book”.
„W 1997 roku wpadliśmy do studia by nagrać nasz debiut – wspomina Phil Haynes pierwszą sesję Free Country. Pomysł na repertuar był prosty: zinterpretować jazzowo amerykańską muzykę popularną sprzed 1900 roku. Estetycznie inspirowany zacząłem planować pełną trylogię płyt, by lepiej oddać amerykańskiego ducha muzyki i nasze jazzowe doświadczenia”.
Zrodził się pomysł by włączyć także hity rewolucji rockowej lat 50-tych i sztandary muzyczne Ameryki. „The Way The West Was Won” , jako kolejny tom tej serii, został zainspirowany pasją artystów do muzyki filmowej z hollywoodzkich westernów. Włączyli kultowe dzieła Aarona Coplanda („Fanfare For The Common Man”), Samuela Warda („America The Beatiful”), Ennio Morricone („The Good, The Bad And Ugly”) ale także – pozostającą w konwencji – irlandzką muzykę ludową („Gerry Owen”, „The Girl I Left Behind Me”), amerykański spiritual („Deep River”), indiański „Dakota Hymn”, szkocki „White Cockade” i jazzowy standard Victora Younga „Johnny Guitar”. Kwartet mistrzów muzyki improwizowanej (gitarzysta i wokalista Jim Yanda, wiolonczelista i wokalista Hank Roberts, kontrabasista Drew Gress i perkusista Phil Haynes) stworzyli Free Country, swoistą odmianę niepowtarzalnej „jazz-grass’owej” stylistyki.
W podobnej koncepcji kwartet Free Country zrealizował album „Phil Haynes &Free Country” zawierający nowe, jazzowe opracowania tradycyjnych melodii folkowych (od „Danny Boy” i „Oh, Suzannah” po kultowy „My Old Kentacky Home, Good Night”), gospel „Go Down Mose” oraz popularne standardy standardy „Rosin The Beau” i „Beautiful Dreamer”. Autorami brawurowych aranżacji byli Phil Haynes oraz Hank Roberts. Kwartet Free Country cieszył się sporym zainteresowaniem publiczności a zaproponowana konwencja „jazz-grassu” oraz nieszablonowe interpretacja oraz brzmienie stały się zachętą do rozbudowywania repertuaru. Tak zrodził się koncertowy album „Something Beatles – Live” z folkowo-jazzową interpretacją wielkich przebojów Paula McCartney’a i Johna Lennona. Na nowo odczytano i przebojowo-jazzowo zagrano słynne hity Czwórki z Liverpool : od „Here Comes The Sun” i „Something” po „Hey Jude” i „Let’ It Be”. Dwupłytowy album „ My Favourite Things 60/69” jest najpełniejszą koncepcją artystyczną kwartetu Free Country. Jak zwykle w repertuarze pojawiają się klasyki muzyki rozrywkowej, ale muzycy akcentują swoją jazzową tradycję ważnymi hymnami-deklaracjami : „My Favourite Things” oraz „A Love Supreme” Johna Coltrane’a. Pojawiają się hity The Beatles ( „Come Together”, „Here Comes The Sun”, „Hey Jude”), Jimi’ego Hendrixa ( „Purple Haze” oraz „Little Wing”) ale także ponadczasowe „California Dreaming” i „What A Wonderful World”.