Kiedy pojawia się informacja, że artysta-weteran pragnie nagrać kolejny album z muzykami, z którymi ostatnio nagrywał blisko pół wieku temu natychmiast rodzi się podejrzenie, że będzie to kolejna wersja „the best of”  i odgrzewania starych hitów. Legendarny Carlos Santana, którego rozległa dyskografia obejmuje i wielkie przeboje, ekstazę jazz-rocka  i współpracę z jazzmanami ( Wayne Shorter, John McLaughlin) nie potrzebował takiej płyty. Ale stało się zgoła inaczej. Posłuchajcie jak gra „Santana nr 4” …

Artyści, którzy zostali zaproszeni do nowego projektu Carlosa Santany po raz ostatni pracowali wspólnie w 1971 roku przy realizacji  albumu  „Santana III”. Nieczęsto się zdarza by  w studiu nagraniowym pojawił się niemal w komplecie legendarny skład jakiegoś zespołu. Ten ostatni raz nagrywał  równo 45 lat temu a  do studia weszli  herosi : Carlos Santana , wokalista i pianista Gregg Rolis , gitarzysta Neal Schon , perkusjonista Michael Carabello  oraz  słynny bębniarz Michael Schrieve . Powstał album ” Santana IV ” zawierający kilkanaście nowych  (!) kompozycji napisanych w taki sam sposób i charakteryzujących się tą samą energią jak w czasach świetności zespołu, kiedy muzycy grupy Santana byli pionierami charakterystycznego brzmienia, harmonii i przebojowej melodii. Teraz  do legendarnego zespołu dołączyli muzycy, którzy towarzyszą  Santanie w nagraniach i koncertach ( perkusista Karl Perazzo, basista Benny Rietveld  oraz wokalista Ronald Isley). Prawdziwie pierwotny skład grupy to jednak ten, który z niewielkimi zmianami personalnymi nagrał pierwsze trzy autorskie płyty Carlosa Santany ( „Santana”, „Abraxas” i „Santana III”). Wszystkie na przełomie lat 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku były wielką sensacją i sprzedały się w milionowych nakłada