Leszek Kułakowski to artysta o ogromnej wyobraźni muzycznej: kreatywnie eksperymentował ze swoją muzyką w licznych autorskich projektach, inspirował się Chopinem, folklorem kaszubskim, yassem, Trzecim Nurtem oraz rozlicznymi projektami „komedowskimi”. Artysta ma na koncie kilkanaście autorskich płyt oraz udział w wielu sesjach polskich i zagranicznych muzyków. Tym razem podjął się karkołomnego ( i niezbyt często wykorzystywanego przez jazz) projektu: opracowania popularnych i kultowych arii operowych i przyporządkowaniu muzycznej faktury strukturom muzyki jazzowej oraz improwizowanej. Nie bez kozery Leszek Kułakowski nazywany jest często Wizjonerem Jazzu.
„To projekt hybryda, cross-over syntetyzujący klasyczną operę z jazzem – wyjaśnia genezę albumu „Beautiful Jazzy Opera” Leszek Kułakowski. Do moich przyjemnych obowiązków „wizjonera jazzu” należy poszukiwanie nowych, twórczych przestrzeni dla muzyki jazzowej. Mój premierowy projekt znakomicie spełnia te oczekiwania: to pierwsza tego typu, nowatorska próba w Polsce. Moje autorskie, hollywoodzkie aranżacje charakteryzują się intensywnością kolorów, nasyconą, bogatą harmonią, różnorodnością rytmów, elementy te jednocześnie nie zakłócają dominującego charakteru poszczególnych arii operowych”. W programie sesji „Beautiful Jazzy Opera” znalazły się przeto najpopularniejsze, kultowe arie i pieśni. Jest twórca polskiej opery narodowej Stanisław Moniuszko ( „Prząsniczka”, „Aria Skołuby” i „Recitativo/Pieśń Sfefana”), Giacomo Puccini (”Vissi a’arte,visi d’amore”, „Nessun dorma”, „O mio babbino caro” i „E Lucevan le stelle”), popularne „Habanera” George’a Bizeta i „Finiculi, funicila” Luigi Denza oraz ludowa „Tritomba”.
„ Pomysł wykorzystania najbardziej znanych fragmentów dzieł operowych, popularnych arii i pieśni, które znane i doskonale pamiętane, należą dziś do żelaznego repertuaru największych klasycznych śpiewaków, chodził Leszkowi Kułakowskiemu od dawna – pisze Andrzej Winiszewski. Istotą dzieła były tu jednak połączone siły jazzowej swobody, odmiennej niż klasyczna harmonii I frazowania z precyzją tradycyjnej orkiestrowej formy i melodyki. Dylematów i wątpliwości było wiele. Jak „stworzyć” na nowo popularne operowe arie? Jak przełożyć je na język jazzu? Jak pogodzić klasyczną formę wokalną ze swingiem i jazzową płynnością? Na te i zapewne wiele innych pytań Leszek Kułakowski musiał odpowiedzieć sobie w zaciszu / własnej domowej pracowni. Jednocześnie realizacja programu Jazzy Opera wymagała wyjątkowo rozbudowanego aparatu wykonawczego: dużej orkiestry symfonicznej, otwartego na eksperymenty dyrygenta, wybitnych solistów śpiewaków, czułego na stylistyczne niuanse i subtelności jazzowego tria, wreszcie doskonałej pracy aranżerskiej”.
Dla takiej koncepcji pianista Leszek Kułakowski zaprosił jazzową sekcję (Tomasz Sowiński – perkusja, Adam Żuchowski – kontrabas), orkiestrę symfoniczną Sinfonia Baltica w Słupsku prowadzona przez Piotra Sułkowskiego oraz znakomitych śpiewaków operowych: sopranistkę Annę Fabrello i tenora Łukasza Załęskiego. Powstała sesja obejmująca zestaw pieśni, które z jednej strony stanowią sformalizowaną klasykę operowego gatunku, z drugiej poddane zostały ciekawej, jazzowej aranżacji. Znane arie stały się zgrabnie wmontowanymi w stylistykę jazzu przebojowymi standardami i samodzielnymi kompozycjami, które nie ulegając melodyjnej poprawności w samym zamyśle oraz aranżacjach stały się nowymi i samodzielnymi utworami. „Leszek Kułakowski wielokrotnie udowadniał, zwłaszcza koncertowymi programami i wydanymi autorskimi płytami, że bliskie jest mu łączenie stylów i gatunków, konwencji i muzycznych tradycji wreszcie epok i nurtów – kontynuuje opis płyty Andrzej Winiszewski. Przekonany o słuszności swoich koncepcji brał na warsztat trudne zadania. Jazzy Opera to jedno z bodaj najtrudniejszych. Nie ma w polskiej dyskografii jazzowej podobnych projektów o zbliżonej skali trudności zarówno stylistycznej jak i aranżerskiej. To wielka sztuka stworzyć dzieło, które zadowoli zarówno fanów muzyki improwizowanej i jednocześnie miłośników operowej klasyki. Jedni i drudzy oczekują poszanowania konwencji i gatunkowych standardów, ale ufam, że z zainteresowaniem przysłuchują się też odważnym innowacjom i eksperymentom”.