Dopiero teraz obejrzałem intrygujący dokument Sylwestra Latkowskiego „Pianobiografia/Pub 700” o trudach, buncie, frustracji oraz swoistej nostalgii artysty zmagającego się z realizacją ogromnego projektu, jakim jest wystawienie opery. Siermiężność tamtych (nieodległych przecież czasów, bo akcja tego paradokumentalnego filmu rozgrywa się w 2002 roku ) jest zaprzeczeniem do tego, co stało się później z muzyką i pojmowaniem rzeczywistości przez głównego bohatera. Leszek Możdżer jest teraz najprzedniejszym polskim artystą jazzu, wybitnym pianistą i kompozytorem, który dokonał w polskim jazzie mentalnej i stylistycznej rewolucji, jaka nie stała się wcześniej udziałem żadnego innego jazzmana. Trudne jazzowe frazy, skomplikowane improwizacje, melodykę standardów i subtelność kompozycji ubrał w ramy specyficznego jazzu, który nie siląc się na wylewność wobec słuchaczy , komercję i przebojowość stał się tętniącym ekspresją „ jazzem Leszka Możdżera ”. Pisze to wszystko zauroczony najnowszym projektem „ Jazz at Berlin Philharmonic” – jakby lustrzanym, pięknym odbiciem koszmarnych obrazów z filmu Latkowskiego. Teraz elegancka jazzowa wyobraźnia, ciekawy zamysł improwizacji, subtelność pomysłów i muzycznych skojarzeń, ”komedowskie” zauroczenie tworzą w muzyce Możdżera nową barwę dla kameralistyki fortepianowej. I to zarówno w swoistej „competition” pianistów ( Iiro Rantala, Michael Wollny), jak i w najnowszym projekcie autorskiego trio ( Lars Danielsson, Zohar Fresco) z udziałem Atom String Quartet.