Jeszcze kilka lat temu informacja o koncercie legendarnego awangardzisty Anthony’ego Braxtona elektryzowała całe, jazzowe środowisko. A już nagranie albumu w Polsce i jego wydanie powinno wywołać oczywistą sensację. Pamiętam przygotowanie do pierwszego ( a w historii chyba drugiego w Polsce) koncertu Anthony’ego Braxtona w ramach Ery Jazzu ( 7 kwietnia 2005 ). Precyzyjnie wtedy przygotowany koncert i pobyt artysty w Warszawie został odwołany w związku z Żałobą Narodową ( śmierć papieża Jana Pawła II); zawiedziona publiczność musiała czekać kolejne lata na możliwość posłuchanie legendarnego i kontrowersyjnego artysty.
Kwartet Anthony’ego Braxtona pojawił się na warszawskim festiwalu Ad Libitum w 2012 roku: w ramach projektu ”Diamond Curtain Wall Quartet” zagrali długi, improwizowany koncert. Nagranie zrealizowano z tzw. marszu a zarejestrowany materiał w części został wydany przez słynąca z awangardowych brzmień wytwórnie For Tune Records. Album ”Quartet (Warsaw) 2012′’ jest zatem wiernym zapisem fragmentu koncertu zespołu tworzonego przez: grającego na saksofonach (alt + tenor) Anthony’ego Braxtona, alcistę (sax) Jamesa Fei, skrzypaczkę Ericę Dicker grającą na zabytkowym instrumencie z 1872 roku i kornecistę Taylora Ho Bynum. 70-minutowy zapis wypełnia nagrania zatytułowane enigmatycznie ” Composition 363b+ ” i jest swobodną suitą opartą na dwunastu zgrabnych tematach, zazębiających się kontemplacyjną, awangardowa linią. Jak to u Braxtona bywa, także i tym razem każdy z instrumentalistów otrzymał od kompozytora ( miast zapisu nutowego) jego słynne grafiki, które posłużyć miały jako źródło inspiracji w trakcie tworzenia tej specyficznej, braxtonowskiej suity.
Przez prawie pięć dekad Anthony Braxton co jakiś czas dawał bardzo wyraźnie do zrozumienia, że jako twórca i człowiek światły oraz aktywny uczestnik kultury tak naprawdę z własnego wyboru należy do wielu tradycji. Ale też jak inaczej może być, skoro czasy, w których działa, z każdą dekadą i od wielu dekad coraz mocniej zachęcają, by nie identyfikować się z jednym tylko kręgiem kulturowym, ale doświadczać muzyki w całej jej bogatej różnorodności. Nie sposób więc widzieć w nim wyłącznie jazzmana, choć przecież niezliczona ilość nagrań płytowych i koncertów o wielkiej wadze jazzu w jego sztuce aż krzyczy. Nie sposób dostrzegać tylko kompozytora, który sporą cześć życia poświęcił, by zgłębić tajemnice filozofii muzyki Johna Cage’a czy Karlheinza Stockhausena, ani też konceptualistę niestrudzenie badającego naturę tak odległych od siebie idei jak muzyka stochastyczna, marszowa czy muzyka Indian Ameryki Północnej. Dla jednych jest zbyt jazzowy, dla innych jazzowy zbyt mało. Dla jednych nadmiernie poukładany w twardych ramach kompozycji, dla drugich zbyt swobodnie traktujący jej reguły i z o wiele za daleko posuniętą ufnością pokładający nadzieję w improwizacji. Dla jazzmanów beznadziejnie skomplikowany, dla miłośników współczesnych idei kompozytorskich podejrzanie buntowniczy. Anthony Braxton tworzy muzykę na nowym poziomie intensywności, abstrakcji i piękna. Choć artysta nadal traktowany jest ze sporą podejrzliwością nie można nie doceniać znaczenia jego nowatorskich poczynań i wpływu na młodych twórców nowego jazzu. Obok Ornette’a Colemana, Cecila Taylora, Johna Cage’a, Krzysztofa Pendereckiego jest jednym z nielicznych kompozytorów, których dzieła na stałe weszły do kanonu muzyki światowej. Pojawienie się artysty na estradzie zawsze przyjmowane jest jako wielkie i sensacyjne wydarzenie. Teraz doszedł jeszcze piękny ,muzyczny dokument jego koncertu w Polsce.