Michał Urbaniak jest  bezsprzecznie jednym z najpopularniejszych polskich muzyków jazzowych. Jest także  j e d y n y m , który zrobił prawdziwą  karierę w USA. Mimo , że często wymienia się amerykańskie triumfy Krzysztofa Komedy, Bronisława Kapera, Adama Makowicza, Urszuli Dudziak, Zbigniewa Seiferta a ostatnio coraz częściej Tomasza Stańko – to jedynie Urbaniak tak uplasował swoją muzykę, że także dzisiaj, po wielu  latach od jego artystycznego apogeum w Stanach, w dalszym ciągu artysta funkcjonuje na tamtym ( hermetycznym dla europejskich twórców) rynku. Może właśnie dlatego  album ten potrzebował czasu . W ciągu ostatnich lat Urbaniak zalewał nas najróżniejszymi projektami oraz albumami, które nie zawsze wnosiły coś nowego do jego muzyki. Najczęściej były to reedycje amerykańskich krążków, nowo miksowane stare nagrania lub pomysły z orkiestrami bądź gościnnym udziałem skrzypka  w projektach innych artystów. Teraz Urbaniak zebrał  znane już wcześniej kompozycje i wykonania nadając im nowego, ciekawego wymiaru. Zaproszenie artystów tej miary co Herbie Hancock, Marcus Miller .Lenny White czy Toots Thielemans wzmocniło niepodważalną pozycje Michała na jazzowym rynku. Zaproszenie z nowymi brzmieniami Miki Urbaniak oraz O.S.T.R  dodało nowoczesnego, hip-hopowego kolorytu muzyce Michała. Jest to więc z jednej strony album „ davisowski ”  ,hołd, dla twórczości Milesa Davisa , ale z drugiej strony jest to najlepsza muzyczna wizytówka Michała Urbaniaka.