Geniusz gitary – Charlie Christian ( 29.07.1916 – 2.03.1942) jest obok Charliego Parkera i Dizzy’ego Gillespie’go jednym najważniejszych twórców nowoczesnego be-bopu. Już w 1937 roku dał się poznać z eksperymentów z elektronicznie wzmocnioną gitarą.Niewiele wiadomo o początkach życia Christiana. Jego ojciec był ociemniałym wędrownym gitarzystą i śpiewakiem; muzyką interesowali się także dwaj bracia Christiana. W wyniku dotkliwej biedy, w jakiej dorastał, pierwszą gitarę Christian musiał sobie zrobić z pudełek po cygarach. Mimo to wkrótce zdobył spory rozgłos wśród miejscowych muzyków. We wczesnych latach 30-tych występował z zespołami Anny Mae Winburn ( ze słynnej International Sweatharts Of Rhythm), Nata Towelsa i Alphonso Trenta ( u którego grał na kontrabasie).
W 1939 roku Mildred Bailey nakłoniła znanego impresaria i entuzjastę jazzu, Johna Hammonda, by posłuchał gitarzysty w Ritz Cafe w Oklahoma City. Zachwycony grą Christiana Hammond próbował namówić Benny’ego Goodmana, żeby zaprosił go na swój koncert w Los Angeles, ale Goodmana nie zachwyciła ani koncepcja włączenia do swojego zespołu gitary elektrycznej ani wygląd gitarzysty. Hammond nie dał za wygraną i pomógł przemycić Christianowi jego nieporęczny elektroniczny ekwipunek na scenę Victor Hugo Restaurant w Beverly Hills, gdzie miał się odbyć koncert Goodmana. Kiedy klarnecista wrócił na estradę po przerwie, był i przerażony i wściekły gdy na estradzie zobaczył Christiana. Ale profesjonalizm nie pozwalał mu na urządzanie scen, więc postanowił inaczej rozprawić się z intruzem i rozpoczął mało znanym utworem „Rose Room”, który jego zdaniem powinien zupełnie pomieszać szyki gitarzyście. Gdy przyszła kolej na solo Christiana, wykonał 25 rewelacyjnych chorusów, którymi zachwycił publiczność, muzyków i samego Goodmana. Wszyscy razem domagali się, żeby gitarzysta grał dalej. Ostatecznie utwór trwał aż 45 minut, niestety nie został utrwalony na płycie. Christian został członkiem sekstetu Goodmana, dzięki czemu miał możliwość docierania ze swoją sztuką do szerokich kręgów słuchaczy.
Jednakże bardziej niż sława pociągały go nowe trendy w jazzie i wkrótce stał się ważną osobistością nowocześniejszemu od Swingu, nurtu, który dał początek be-bopowi. Jak tylko odrywał się od muzyki, o każdej porze dnia i nocy sięgał po alkohol i oddawał się uciechom życia wykorzystując swoją popularność u kobiet. W rezultacie nie dosypiał, nie dojadał i mniej więcej w połowie 1941 roku stwierdzono u niego zaawansowaną gruźlicę. Ale nawet w szpitalu nie miał spokoju, ponieważ koledzy nie mieli ochoty przerywać swoich szalonych przyjęć i urządzali je nawet w szpitalu. Wycieńczony Christian zmarł 2.03.1942 r.oku.
Trudno jest przecenić znaczenie Charlie’go Christiana dla historii jazzu i muzyki rozrywkowej. Nieformalne występy Christiana odbywające się po godzinach pracy w nowojorskim Minton’s Playhouse, których część zarejestrował jeden z wielbicieli jego muzyki, pokazują, że obok Charliego Parkera i Dizzy’ego Gillespiego gitarzysta należał do najważniejszych architektów be-bopu. Był niedościgłym, pełnym polotu improwizatorem, a jego pozornie proste, linearne improwizacje zradykalizowały muzyczne myślenie nie tylko innych gitarzystów, ale w ogóle solistów jazzowych. Choć nie był pierwszym gitarzystą, który podłączył swój instrument do wzmacniacza, był jednym z pierwszych, który wprowadził brzmienie gitary elektrycznej do jazzu.