Koncerty „ na żywo” stanowią często domenę wielu renomowanych wytwórni, ale  pomysł ten przez wiele lat wymykał się polityce wydawniczej i repertuarowej Manfreda Eichera, producenta ECM Records. Tylko nieliczne sesje stawały się fonograficznymi dokumentami, bowiem precyzję nagrania, dźwięku i samej estetyki budowało słynne, studyjne „ brzmienie powyżej ciszy”. Od kilku lat Manfred Eicher sięga do ogromnego archiwum ECM i wydobywa historyczne koncerty, by wydawać je teraz jako swoiste premiery. Taką z pewnością jest „najnowszy” album ikony jazzowej pianistyki i lidera nagrań ECM – amerykańskiego wirtuoza fortepianu Keitha Jarretta.

Podwójny album „La Fenice”  prezentuje koncert Keitha Jarretta w Gran Teatro La Fenice w Wenecji, który zagrał w lipcu 2006 roku. Sceneria – jedna z najsłynniejszych sal koncertowych we Włoszech – może przywoływać skojarzenia z albumem „ La Scala” –  słynnego nagrania pianisty z 1995 roku, wydanego także w katalogu ECM Records.. Każdy solowy występ Keitha Jarretta to oddzielny świat pełen kreatywności i nowych form. „La Fenice” to efekt spontanicznej inspiracji, który zaowocował ośmioma kompozycjami, nawiązującymi  do wielu stylistyk :od bluesa po muzykę atonalną. Jest to podróż, która porywa już od pierwszych dźwięków. Pomiędzy częściami koncertu pianista zaskakująco i z gracją  przechodzi w „The Sun Whose Rays” z opery „The Mikado” Gilberta i Sullivana. Ale jest także tradycyjna kompozycja „My Wild Irish Rose” (nagrana oryginalnie przez Jarretta na płycie  „The Melody At Night With You” ) oraz ponadczasowy standard „Stella By Starlight”. Koncert kończy subtelna wersja utworu „ Blossom”, który po raz pierwszy pojawił się przecież na  bestsellerowym albumie „Belonging” nagranym z Janem Garbarkiem, Palle Danielssonem i Jonem Christensenem w 1974 roku.

„La Fenice” można uznać za punkt kulminacyjny serii koncertów solowych Keitha Jarretta, zapoczątkowanej wydaniem we wrześniu zeszłego roku albumem z Carnegie Hall. W recenzji tego koncertu Fred Kaplan z The Absolute Sound napisał, że „ jego utwory koncertowe, wszystkie improwizowane, są wzorem muzycznej ekonomii. Prezentacja motywów, ich eksploracja, wariacje, odejścia, powroty i zakończenia – chwytają od początku do końca”.

Dionizy Piątkowski