Ta sesja musiała się kiedyś zdarzyć. Zwiastunem było spotkanie trębacza Wyntona Marsalisa z legendą country Williem Nelsonem w 2007 roku. Do kompletu brakowało tylko pięknej wokalistki – Norah Jones. Na estradzie nowojorskiego Lincoln Center historyczny koncert eksplodował zatem , jak w filmie Hitchcocka. Napięcie sięgające zenitu wystrzeliło jeszcze mocniej : zaśpiewajmy przeboje Ray’a Charlesa !
Dość uważnie śledzę wszelkie jazzowe pomysły wykorzystania hitów Raya Charlesa w jazzie. Zazwyczaj są to banalne interpretacje, bądź odbiegające daleko od pierwowzoru inspiracje. Jedną z ważniejszych projektów okazał się dopiero „ John Scofield Plays The Music Of Ray Charles: That’s What I Say” . Wybitny gitarzysta jazzowy, jako jeden z nielicznych podszedł do piosenek z oczywistym pietyzmem, ale także z intencja, by stworzyć coś oryginalnego. W studio pojawiło się ogromne instrumentarium: sekcja rytmiczna, różne keyboardy, dodatkowe gitary, dęciaki i kilku wokalistów oraz chórki. Do tego wirtuozeria Scofielda, dzięki której utrzymał zarówno rhytm’n’bluesowe brzmienie Charlesa, jak i jazzową strukturę wydobywane każdą improwizacją i solówką. Mieliśmy okazję się o tym przekonać, gdy Joe Scofield z zespołem zagrał hity Raya Charlesa na galowym koncercie Ery Jazzu w 2006 roku.
Kiedyś przed laty kupowałem album o enigmatycznym tytule „ Willie Nelson & Don Cherry ”.Podejrzewałem jakieś zawirowanie, bo to przecież niemożliwe , by gwiazda country zdecydowała się na wspólne nagrania z awangardowym trębaczem jazzu. Kiedy rozpakowałem płytę – okazało się , że owszem jest Don Cherry, ale nie ten jazzowy, tylko jakiś mało znany gitarzysta z Nashville. Tak więc, gdy w dniu premiery albumu „ Willie Nelson & Wynton Marsalis – Two Man With The Blues “ znalazłem się w nowojorskim Virgin Megastore podejrzewał najgorsze. A jednak ogromne zaskoczenie : wspaniały album standardów ( ”Caldonia”, „ Startdust ”, „ Basin Street Blues”, „ Georgia On My Mind ” ) z bluesowym zacięciem chrypiącego głosu Nelsona i pięknej – tutaj bardzo nowoorleańsko brzmiącej – trąbki Wyntona. To jest album szczególny w dyskografiach obu artystów – ale także najdoskonalszy przykład tego , że spoiwem wszystkiego, co w dzisiejszej muzyce rozrywkowej jest poczciwy blues. Czy są to synkopowane improwizacje Wyntona Marsalisa czy pogodne country-ballady Willie’go Nelsona – zawsze jest to dobry, stary i rasowy blues. The New York Times nazwał płytę Marsalisa i Nelsona „mądrą i płynącą prosto z serca”, a Entertainment Weekly napisał, że „Willie i Wynton mogą sprawiać wrażenie dziwnego duetu, ale na tej płycie live legenda muzyki country i mistrz jazzu zdają się być naturalnymi partnerami, z nadającym ton charakterystycznym dla Marsalisa brzmieniem z dominacją rogu i Nelsonem idealnie wpisującym się w kompozycje dzięki swojemu bawiącemu się rytmem frazowaniu”.
Kolejny album Marsalisa i Nelsona miał być podobny do „ Two Man With The Blues”. Tamta sesja z 2007 roku obejmowała tradycję amerykańskiej muzyki. Teraz program mógł wydawać się monotematyczny: przeboje Raya Charlesa. Gdy na estradzie pojawiała się Norah Jones oczywistym się stało, że słuchacze nowojorskiego Lincoln Center bedą świadkami historycznego wydarzenia. Oto ikony amerykańskiej muzyki składają hołd jednemu z największych :Ray’owi Charlesowi – legendzie muzyki soul, r & b, country, jazzowej i pop.Płyta ( ale także i DVD) „ Here We Go Again: Celebrating the Genius of Ray Charles” to nagranie z tego koncertu. Album zawiera największe przeboje Geniusza Raya :„ Hallelujah I Love Her So,” „Cryin’ Time,” „Hit the Road Jack,” „Busted,” „Makin’ Whoopie” oraz jego największy hit „What’d I Say.” Wynton Marsalis ustawił piosenki tak, aby powstała historia o miłości: „Zakochujesz się, jesteś zagubiony i nieporadny, a potem starasz się wrócić do siebie – mówi trębacz. To właśnie nazywam rdzenną muzyką groove. Korzenie przenikają wszystkie granice i gatunki amerykańskiej muzyki. W początkach lat 50-tych artyści wymyślali różnorodne typy muzyki i poddawali się wpływom różnych gatunków muzycznych”. Wille Nelson zgadza się z tym stwierdzeniem: „Trzeba kochać wszystkie rodzaje muzyki, aby móc nadać piosence własną interpretację”. Nelson, który chwali Charlesa za klasyczny album country „I Can’t Stop Loving You”, komplementuje: „Zrobił więcej dla muzyki country tym jednym albumem niż mógłby zrobić ktokolwiek z nas, ponieważ otworzył piosenki i muzykę country na miliony swoich fanów i zgromadził wokół niezliczoną ilość ludzi”.
Norah Jones była zachwycona zaproszeniem do udziału w projekcie. „Nie zastanawiałam się ani chwili. Uwielbiam Williego i już wcześniej muzycznie wiele nas łączyło. No i zawsze chciałam zrobić coś wspólnie z Wyntonem”. Kiedy usłyszała, że motywem wieczoru ma być muzyka Charlesa, była bardzo podekscytowana: „Znam wszystkie te piosenki. Wszyscy kochamy jego muzykę. To coś, co nas łączy”.
Album „ Here We Go Again ” nie jest typowym składakiem hitów śpiewanych w hołdzie wybitnemu artyście. To bardzo zgrabny, doskonale przygotowany w warstwie muzycznej projekt. Marsalis. który celuje w takich pomysłach stał się tutaj inicjatorem wspaniałej relacji na linii muzyk-kompozycja-emocja. Norah Jones z ckliwej wokalistki folkowej staje się swingującą divą, Nelson wybiega daleko poza swoje country-skojarzenia i staja się ważnym instrumentem całego zespołu. Muzycy, zapominając o przebojowości piosenek Charlesa, nadają im jazzowe, improwizowane struktury. Wszystkie utwory mają nowe, oryginalne aranżacje przygotowane przez Wyntona Marsalisa. Reprezentują wiele stylów: od gospel i ballady country po hard bop jazzu, r &b i swing. Doskonały zespół Marsalisa (saksofonista Walter Blanding, pianista Dan Nimmer, basista Carlos Henriquez i perkusista Ali Jackson ) oraz stale towarzyszący Nelsonowi harmonijkarz Mickey Raphael stworzyli brzmienie, jakie przywołuje na myśl soulowo- bluesowy zaśpiew Raya Charlesa.